Tereny Poza Watahą > Góry
Góry
Mistic:
Nie przestawałam warczeć. Cofnęłam się trochę, basior mnie znał, ja natomiast nie mogłam sobie przypomnieć czy również go znam. Bez zastanowienia rozłożyłam skrzydła i wyleciałam.
Niewidzialny:
Spojrzał za nią i pomyślał *co jej jest?*. Zeskoczyl i również wyszedł.
Razer:
Wszedł.Przez całą noc wędrował przed siebie,szukając ukrycia.Szedł naprzeciw wiatru.W jego oczy wpadał co chwilę śnieg.Było go coraz więcej.Zaczynał się zapadać w coraz głębszą warstwę puchu.Trząsł się cały z zimna.Nagle łapy odmówiły mu posłuszeństwa.Upadł.Sytuacja wyglądała w każdej minucie groźniej.Jego ciało zesztywniało,a on godząc się ze swoim losem czekał na koniec...
Razer:
-Heh i tak wiele przeżyłem jak na takiego ponuraka.-pomyślał ze spokojem.-Zasłużyłem sobie na to..-powiedziawszy te słowa obraz przed nim zrobił się nie wyraźny,a wiatr wydawał mu się huczeć w głowie.
Mistic:
Stąpając twardo po ziemi, podążałam przed siebie, aż w końcu dotarłam w to miejsce. Coś kazało mi tu przyjść, jednakże co? No tak, to było miejsce, gdzie spotkałam tego dziwaka, miejsce, gdzie się wszystko zaczęło, gdzie niby zaczęła się ta moja amnezja, ale przecież, gdybym ją miała, to chyba bym wiedziała? Spojrzałam w niebo i zamknęłam oczy, skoro nic nie pamiętam, to w miejscu, gdzie zapomniałam, winnam sobie przypomnieć. Jednak nic z tego, może jedynie jakieś obrazki, migoczące jakby były za mgłą. I tak za wiele mi to nie dało, trudno. No ale skoro już tu wpełzłam, to pozwiedzam. Gwałtownie zmieniłam kierunek i zaczęłam wędrować niedaleko krawędzi szczytu.
Szłam tym pasmem dość długo, aż w końcu znużona odeszłam i zaczęłam spacerować w bezpieczniejszej odległości. Wiatr dmuchał dość mocno, przez co sierść sobie fruwała, a nie to denerwowało na tyle, iż sprawiłam, że wiatr ucichł. Jak to zrobiłam? Nie wiedziałam, że miałam takową moc, przynajmniej nie pamiętałam, ale mniejsza. Idąc tak przymknęłam oczy i nagle poczułam, że leżę pyskiem na ziemi.
- Co do… - Mruknęłam i wstałam, przy czym się otrzepałam. Rozejrzałam się, jednak nic nie dostrzegłam. Mój wzrok zawędrował piętro niżej i w tym momencie dojrzałam… No właśnie co? Niby to wilk, ale jednak jak jakaś mrożonka wygląda. Może mu się zdechło? Westchnęłam i zaczęłam tykać ów basiora łapą. Chyba robiłam to z nudy. Mogłam go zabrać do lecznicy, ale po pierwsze, nie pamiętałam gdzie jest, a po drugie, po co?
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej