Tereny Poza Watahą > Las
Czarna polana
Cynthia:
Usłyszała odgłos czyichś łap. Uniosła łeb i zauważyła tego oszalałego basiora, który najwyraźniej nauczył się ją unikać, skoro teraz robił kółeczko tylko dlatego, że nie chciał do niej podejść.
*No i bardzo dobrze* skomentowała w myślach. Poza jednym, chwilowym spojrzeniem ignorowała jego obecność.
Razer:
Ciężko było Razerowi nie walnąć jakiegoś obraźliwego tekstu w stronę wadery.Nadal traktował ją jako wroga.Jedno spotkanie w zupełności mu wystarczyło do zapisania wilczycy do swojej czarnej listy.Zauważył u niej skrzydła.Był lekko zdziwiony tym faktem,jednak nie dał tego po sobie poznać.Mruknął coś pod nosem i położył się pod pobliskim drzewem.
Rachil:
za plecami yenn coś zaszeleściło
Cynthia:
Nie zauważyła spojrzeń basiora, gdyż już od dawna na niego nie patrzyła. Położyła się obserwując trawę. Podobało jej się to miejsce, było ciche, spokojne. Harmonię niszczył może ten samiec z okresem wiecznie naburmuszony i słaby basior. Nie wątpiła jednak, że ten za chwilę się znudzi i stąd pójdzie. Spojrzała jeszcze raz na czarną roślinność, zauważyła niewielki ruch. Niewielki pajączek wspinał się po niej. Czyli trawa nie była toksyczna, a instynkt Yennefer po prostu był zbyt ostrożny. Ponownie ziewnęła. Wtedy jednak usłyszała coś za sobą. Odwróciła gwałtownie łeb w stronę dźwięku. Czyżby basior postanowił podkraść się do niej od tyłu? Nie, przecież dopiero co widziała go z całkiem innej strony. Utkwiła ślepia, wyczekując jakiegoś poruszenia się w krzakach bądź innej oznaki czyjejś obecności.
Rachil:
na polanie rozbrzmiał dziecięcy śmiech
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej