Tereny Poza Watahą > Las

Spalony Las

<< < (59/81) > >>

Michonne:
Powoli i ostrożnie wstałam. Stanęłam na zranionej łapie, syknęłam z bólu i szybko ją podniosłam. "Dam radę!"-myślałam. Przyłożyłam trochę lodu do łapy i ponowiłam próbę stanięcia-bezskutecznie. Powtarzałam tą czynność aż w końcu mi się udało. Pokonałam ból, jednak nadal był odczuwalny. Krążyłam wokół drzewa, szukając czegoś.

Razer:
Przyglądał się waderze.Sam stanął na chwilę,chcąc zaatakować ponownie Michonne. Zawarczał,zrobił kilka kroków w jej stronę i się przewrócił.Ponawiał próby,jednak ciągle kończyło się tak samo.

Michonne:
-Pomogę ci.
Podeszłam do basiora.

Razer:
-Nie potrzebuję twojej litości!-krzyknął basior,próbując wstać.

Michonne:
-Każdy jej potrzebuje. Dlaczego puściłeś? No dlaczego?

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej