Tereny Pierwotnych > Las

Wodopój

<< < (177/206) > >>

Rachil:
uśmiechnęła się złośliwie
za tobą i cmoknęła
w tej samej chwili druga Rachil uderzyła Nanę w plecy
wiedziała gdzie uderzyć wycelowała w dość czuły wilczy punkt który powoduje tymczasowy paraliż.

Nana:
-Moja odkąd Rachil, mimo ostrzeżeń i dobrych rad, gdzie możecie się zbaijać nikomu nie szkodząc, mnie zaatakowała.-warknęła ochryple.
Kątem oka dostrzegła że Razer ledwo trzyma się na łapach.
________________________________________________
Kurna Rachil ogar! D: Nie mam jak się bronić
2. Unieruchomiłam cie pnączami z których nie moża się wydostać!

Razer:
Mógł się jedynie przyglądać poczynaniom wader.
_____________
Za tobą był jej klonxD

Nana:
_______________________________
Ej, ja się nie mam jak bronić. Ja tu się staram żeby każdy miał  szansę do obrony itd.
A Rachil mnie morduje ;-;
Fuck my life...

Rachil:
-wybacz ale to nasza sprawa  syknęła do sparaliżowanej.
podeszła do Brata kręcąc kółka ostrzem po jakiejś chwili broń zamieniła się w węża i wpełzła jej na ramię

nie jesteś nawet godzien zabicia  nie wiem co ten Algor sobie myślał wystawiając mi tu taką płotkę nawet nie umiesz posługiwać się mieczem

S K R Y T O B Ó J C O

podniosła łapę po której wił się wąż powoli zbliżając się do pyska Razera
zakręcił głową jakby szukając dogodnego miejsca i wbił swoje kły tuż za uchem.

kilka sekund później rany zaczęły się zasklepiać a skrzydło nastawiło się.

- nie ma żadnej uciechy zabijać taką ofermę. wróć jak będziesz pewien swych sił. i trochę się poduczysz.
spojrzała na leżącą Nanę
-za 15 minut przejdzie rzekła po czym zmieniając się w sokoła wyleciała.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej