Tereny Pierwotnych > Las
Wodopój
Rachil:
uśmiechnęła się złośliwie
za tobą i cmoknęła
w tej samej chwili druga Rachil uderzyła Nanę w plecy
wiedziała gdzie uderzyć wycelowała w dość czuły wilczy punkt który powoduje tymczasowy paraliż.
Nana:
-Moja odkąd Rachil, mimo ostrzeżeń i dobrych rad, gdzie możecie się zbaijać nikomu nie szkodząc, mnie zaatakowała.-warknęła ochryple.
Kątem oka dostrzegła że Razer ledwo trzyma się na łapach.
________________________________________________
Kurna Rachil ogar! D: Nie mam jak się bronić
2. Unieruchomiłam cie pnączami z których nie moża się wydostać!
Razer:
Mógł się jedynie przyglądać poczynaniom wader.
_____________
Za tobą był jej klonxD
Nana:
_______________________________
Ej, ja się nie mam jak bronić. Ja tu się staram żeby każdy miał szansę do obrony itd.
A Rachil mnie morduje ;-;
Fuck my life...
Rachil:
-wybacz ale to nasza sprawa syknęła do sparaliżowanej.
podeszła do Brata kręcąc kółka ostrzem po jakiejś chwili broń zamieniła się w węża i wpełzła jej na ramię
nie jesteś nawet godzien zabicia nie wiem co ten Algor sobie myślał wystawiając mi tu taką płotkę nawet nie umiesz posługiwać się mieczem
S K R Y T O B Ó J C O
podniosła łapę po której wił się wąż powoli zbliżając się do pyska Razera
zakręcił głową jakby szukając dogodnego miejsca i wbił swoje kły tuż za uchem.
kilka sekund później rany zaczęły się zasklepiać a skrzydło nastawiło się.
- nie ma żadnej uciechy zabijać taką ofermę. wróć jak będziesz pewien swych sił. i trochę się poduczysz.
spojrzała na leżącą Nanę
-za 15 minut przejdzie rzekła po czym zmieniając się w sokoła wyleciała.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej